5 sie 2015

Harry Potter #1

Tym razem będzie cykl cytatów z Harrego Pottera. Oczywiście chodzi mi o książki. Każda część będzie z kolejnej książki. Zaczynamy od Kamienia Filozoficznego. Miłego czytania. :)



Niech szanownemu panu nie będzie przykro, bo dzisiaj nic nie może zepsuć mi humoru! Ciesz się pan ze mną, bo już nie ma Sam-Wiesz-Kogo! Wszyscy powinni się cieszyć, nawet mugole tacy jak pan! Bo to szczęśliwy, ach, jak szczęśliwy dzień!

Po tym wszystkim, co zrobił… Tylu ludzi pozabijał… i nie mógł zabić małego dziecka? To wprost zdumiewające… Tyle się robiło, żeby go powstrzymać, aż tu nagle… Ale… na miłość boską, jak temu Harry’emu udało się przeżyć?

Będzie sławny… stanie się legendą… wcale bym się nie zdziwiła, gdyby odtąd ten dzień nazywano Dniem Harry’ego Pottera… będą o nim pisać książki… każde dziecko będzie znało jego imię!

Blizny mogą się przydać. Sam mam jedną nad lewym kolanem, jest doskonałym planem londyńskiego metra.

No to wstawaj, chcę, żebyś przypilnował bekonu. I żeby mi się nie przypalił! Są urodziny Dudziaczka i wszystko ma być jak należy!

Brazylio, przybywam… Graciasss, amigo. 

Biedna muszla klozetowa jeszcze nie widziała czegoś tak okropnego jak twoja głowa, więc może ją zemdlić.

Pospiesz się, chłopcze! Co ty tam robisz? Sprawdzasz, czy w listach nie ma bomby?

Tatuś zwariował, prawda?

Och, przymknij się, Dursley, ty wielka śliwko w occie.

Tak czy owak, Harry, mnóstwo szczęścia w dniu urodzin. Mam tu coś dla ciebie… w pewnym momencie chyba na tym usiadłem, ale smakuje wciąż tak samo.

No to jak, będzie ta herbatka? Nie odmówiłbym chlapnięcia czegoś mocniejszego, jeśli macie.

Nie martw się, Dursley, ten twój budyniowaty synalek i tak już ma za dużo tłuszczu.

Wiedzieliście, wiedzieliście! Oczywiście, że wiedzieliśmy! A niby jak mógłbyś nim nie być, skoro moja przeklęta siostra była tym, kim była? Ona też kiedyś dostała taki list i zniknęła, żeby pójść do tego… do tej szkoły… i wracała w każde wakacje do domu z kieszeniami pełnymi żabiego skrzeku, zamieniając filiżanki w szczury. I tylko ja wiedziałam, kim ona jest naprawdę! A była potworem! Ale moja matka i mój ojciec… nic, tylko Lily to, Lily tamto… Oni byli po prostu dumni, że mają w rodzinie czarownicę!

Potem spotkała tego Pottera, skończyli szkołę i pobrali się, i ty im się urodziłeś, a ja oczywiście wiedziałam, że będziesz taki sam, tak samo dziwny, tak samo… nienormalny… a potem, proszę bardzo, wyszła i wyleciała w powietrze, a ty wylądowałeś u nas!

NIE ZAMIERZAM PŁACIĆ JAKIEMUŚ ZWARIOWANEMU STAREMU GŁUPCOWI ZA UCZENIE GO MAGICZNYCH SZTUCZEK!

NIGDY NIE OBRAŻAJ… ALBUSA… DUMBLEDORE’A…W… MOJEJ… OBECNOŚCI!

Chciałem go zamienić w prosiaka, ale chyba jest już taką świnią, że bardziej się nie dało.

Bank Gringotta to najbezpieczniejsze miejsce pod słońcem, jeśli masz coś cennego… oczywiście poza Hogwartem.

Wejdź tu, przybyszu, lecz pomnij na losTych, którzy dybią na cudzy trzosBo ci, którzy biorą, co nie jest ich,Wnet pożałują żądz niskich swych.Więc jeśli wchodzisz, by zwiedzić lochI wykraść złoto, obrócisz się w proch.Złodzieju, strzeż się, usłyszałeś dzwonCo ci zwiastuje pewny, szybki zgon.Jeśli zagarniesz cudzy trzos,Znajdziesz nie złoto, lecz marny los. 
Opis: tablica w Banku Gringotta.

Siedemnaście srebrnych syklów to jeden galeon, a dwadzieścia jeden knutów to sykl.

To naprawdę ciekawe, jak do tego doszło. Bo, widzi pan, różdżka sama sobie wybiera czarodzieja… Myślę, że możemy się po panu spodziewać wielkich rzeczy, panie Potter… Ostatecznie Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać dokonywał wielkich rzeczy… strasznych, to prawda, ale wielkich.

– Nie opowiadaj bzdur – rzekł wuj Vernon. – Nie ma takiego peronu.

– Fred, teraz ty – powiedziała pulchna kobieta.– Nie jestem Fred, jestem George – odrzekł chłopiec. – Naprawdę, kobieto, i ty się uważasz za naszą matkę? Nie wiesz, jak ma na imię twoje dziecko?– Przepraszam, George.– To był żart, jestem Fred.

– Och, jesteś prefektem, Percy? – zdziwił się jeden z bliźniaków. – Dlaczego nam nie powiedziałeś? Nie mieliśmy pojęcia.– Daj spokój, przecież pamiętam, że coś o tym wspominał – powiedział drugi bliźniak. – Raz…– Albo dwa…– Chwilę temu…– Przez całe lato…– Och, zamknijcie się – rzekł Percy prefekt.

Musisz uważać. Jak piszą „wszystkich smaków”, to naprawdę mają to na myśli… No wiesz, możesz trafić na zwykłe smaki, czekoladowy, marmoladkowy lub miętowy, ale możesz też trafić na szpinakowy, wątrobiany i flaczkowy. George przysięga, że kiedyś natrafił na goblinowy.

Nie wiem, w którym będę domu, ale mam nadzieję, że nie w tym samym, co ona.

Zanim rozpoczniemy nasz bankiet, chciałbym wam powiedzieć kilka słów. A oto one: Głupol! Mazgaj! Śmieć! Obsuw!

– Czy on jest trochę… no wiesz… stuknięty? – zapytał niepewnym tonem Percy’ego.– Stuknięty? – powtórzył beztrosko Percy. – To geniusz! Największy czarodziej na świecie! Ale fakt, ma lekkiego świra. Podać ci ziemniaczki, Harry?

Hogwart, Hogwart, Pieprzo-Wieprzy Hogwart,Naucz nas choć trochę czegoś!Czy kto młody z świerzbem ostrym,Czy kto stary z łbem łysego,Możesz wypchać nasze głowyFarszem czegoś ciekawego,Bo powietrze je wypełnia,Muchy zdechłe, kurzu wełna.Naucz nas, co pożyteczne,Pamięć wzrusz, co ledwo zipie,My zaś będziem wkuwać wiecznie,Aż się w próchno mózg rozsypie!Opis: hymn Hogwartu

Ach, muzyka. To magia większa od wszystkiego, co my tu robimy!Opis: Albus Dumbledore komentujący hymn Hogwartu

– Ach, tak – powiedział cicho. – Harry Potter. Nasza nowa znakomitość.

– Jesteście tutaj, żeby się nauczyć subtelnej, a jednocześnie ścisłej sztuki przyrządzania eliksirów – zaczął. Mówił prawie szeptem, ale słyszeli każde słowo; Snape, podobnie jak profesor McGonagall, potrafił utrzymywać w klasie ciszę bez podnoszenia głosu. – Nie ma tutaj głupiego wymachiwania różdżkami, więc być może wielu z was uważa, że to w ogóle nie jest magia. Nie oczekuję od was, że naprawdę docenicie piękno kipiącego kotła i unoszącej się z niego roziskrzonej pary, delikatną moc płynów, które pełzną poprzez żyły człowieka, aby oczarować umysł i usidlić zmysły… Mogę was nauczyć, jak uwięzić w butelce sławę, uwarzyć chwałę, a nawet powstrzymać śmierć, jeśli tylko nie jesteście bandą bałwanów, jakich zwykle muszę nauczać.

Tylko żebyś mi się wziął ostro za trenowanie, Potter, bo mogę jeszcze zastanowić się nad karą za ten wybryk.

– A co będzie, jeśli machnę różdżką i nic się nie stanie?– Ja wiem? Może ją rzucisz i rąbniesz go w nos – zaproponował Ron.

Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni. Mogliśmy wszyscy zginąć… albo, co gorsza, zostać wyrzuceni ze szkoły. A teraz, jeśli nie macie nic przeciwko temu, pójdę do łóżka.

– Myślałem, że się do nas nie odezwiesz – powiedział Harry.– Tak, tak, i nie przestawaj – dodał szybko Ron. – Tak się cieszyliśmy.

– Wingardium Leviosa! – krzyczał raz po raz, wymachując ramionami jak wiatrak.– Źle to wypowiadasz – prychnęła Hermiona. – Wing-gar-dium Levi-o-sa. „Gar” musi być melodyjne i długie.– To zrób to sama, jak jesteś taka mądra – warknął Ron.Hermiona podwinęła rękawy szaty, smagnęła różdżką i powiedziała:– Wingardium Leviosa!Piórko uniosło się i zawisło jakieś cztery stopy nad ich głowami.

Są takie wydarzenia, które – przeżyte wspólnie – muszą się zakończyć przyjaźnią, a znokautowanie trzymetrowego trolla górskiego na pewno jest jednym z nich.

– Na twoim nie ma litery – zauważył George. – Chyba uważa, że nie zapominasz swojego imienia. Ale my nie jesteśmy tacy głupi, wiemy, że nazywamy się Gred i Forge.

IN EINGARP ACRESO GEWTEL AZ RAWTĄ WTE IN MAJ IBD
Opis: napis na szczycie ramy zwierciadła (po przeczytaniu od tyłu: „ODBIJAM NIE TWĄ TWARZ ALE TWEGO SERCA PRAGNIENIA”).

To dziwne, jak niewidzialność popsuła ci wzrok.

Pokazuje nam ni mniej, ni więcej, tylko najgłębsze, najbardziej utęsknione pragnienie naszego serca.

Naprawdę niczego nie daje pogrążanie się w marzeniach i zapominanie o życiu.

– Nigdy się nie ma za dużo skarpetek – powiedział Dumbledore.

Widzisz, Dumbledore miał rację, kiedy mówił, że od tego lustra można dostać świra.

– Nie graj – powiedziała natychmiast Hermiona.– Powiedz, że jesteś chory – doradził Ron.– Udaj, że złamałeś nogę – podsunęła Hermiona.– Naprawdę złam nogę – powiedział Ron.

Czy możemy już się odezwać?

I nic dziwnego, że nie mogliśmy znaleźć Flamela we Współczesnych osiągnięciach czarodziejstwa. Nie bardzo jest współczesny, skoro ma sześćset sześćdziesiąt pięć lat, prawda?

Longbottom, gdyby mózgi były ze złota, byłbyś biedniejszy od Weasleya, a to już jest nie lada wyczyn.

Słuchajcie… przyjdźcie do mnie później, nie obiecuję, że coś wam powiem, ale przestańcie węszyć i ryć, uczniowie nie mają prawa o tym wiedzieć.

– Postanowiłem nadać mu imię Norbert – oznajmił Hagrid, patrząc na smoka wilgotnymi oczami. – On mnie naprawdę rozpoznaje. Zobaczcie. Norbert! Norbert! Gdzie jest mamusia?– On ma świra – mruknął Ron do Harry’ego.

– Charlie – powiedział.– Tobie też już odbiło. Jestem Ron, pamiętasz?

Mówię wam, ten smok to najokropniejsza gadzina, jaką widziałem, a Hagrid obchodzi się z nim jak z małym, puszystym króliczkiem! Ten gad mnie ugryzł, a Hagrid zrugał mnie za to, że go przestraszyłem. A kiedy wychodziłem, śpiewał mu kołysankę.

Nie waż się mi mówić, co mogę, a czego nie mogę, Potter. A teraz marsz do łóżek. Wszyscy. Jeszcze nigdy mieszkańcy Gryffindoru nie zrobili mi takiego wstydu.

Firenzo! Co ty wyprawiasz? Masz człowieka na grzbiecie! Co za wstyd! Zachowujesz się jak zwykły muł!

To dlatego, że zabicie jednorożca jest okropną zbrodnią. Zdolny jest do niej tylko ktoś, kto nie ma nic do stracenia, a wszystko do zyskania. Krew jednorożca zapewnia życie każdemu, kto ją wypije, nawet jeśli będzie o cal od śmierci, ale za straszliwą cenę. Jeśli zabije coś niewinnego i bezbronnego, zostanie na zawsze przeklęty i będzie wiódł nędzne życie, a właściwie pół-życie.

– Powinniście być trochę ostrożniejsi – rzekł Snape. – Ktoś może pomyśleć, że znowu coś knujecie. A Gryffindor stracił już chyba przez was dość punktów, prawda? … Ostrzegam cię, Potter, jeszcze jedna nocna eskapada, a osobiście dopilnuję, żeby cię wyrzucono ze szkoły. Życzę miłego dnia.

– CZY TY ZWARIOWAŁAŚ? – zawył Ron. – JESTEŚ CZARODZIEJKĄ CZY NIE?

Groza czyha za wami, a szczęście przed wami,Dwie z nas wam pomogą, żadna nie omami,Jedna z siedmiu pozwoli pójść dalej przed siebie,Inna pozwoli wrócić temu, który jest w potrzebie,Dwie z nas kryją zacne wino pokrzywowe,Trzy truciznę wsączą w serce oraz w głowę.Wybieraj, jeśli nie chcesz cierpieć tutaj wiecznie,Oto cztery wskazówki, jak przeżyć bezpiecznie:Pierwsza: jakkolwiek chytrze trucizna się skrywa,Jest zawsze z lewej strony tego, co dała pokrzywa;Druga: różną mają zawartość butelki ostatnie,Lecz jeśli chcesz iść naprzód, nie pij płynu z żadnej;Trzecia: różne mają flaszki kształty i wymiary,Lecz najmniejsza i największa kryją dobre czary;Czwarta: obie drugie od końca smak podobny mają,Choć wyglądem całkiem się nie przypominają.Opis: zagadka z siedmioma butelkami, przygotowana przez Snape’a.

Ja! Książki! I trochę inteligencji! Są ważniejsze rzeczy… przyjaźń i męstwo…i… och, Harry… bądź ostrożny!

Nie ma czegoś takiego, jak dobro i zło, jest tylko władza i potęga… I mnóstwo ludzi zbyt słabych, by osiągnąć władzę i potęgę…

To, co się wydarzyło w podziemiach jest ścisłą tajemnicą, więc, oczywiście, wie o tym cała szkoła. Przypuszczam, że to twoi przyjaciele, panowie Fred i George Weasleyowie są odpowiedzialni za próbę przysłania ci tutaj sedesu.

Ostatecznie, dla należycie zorganizowanego umysłu, śmierć to tylko początek nowej wielkiej przygody.

Tylko że ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze.

Strach przed imieniem zwiększa strach przed tym kto je nosi.

– Prawdy – westchnął Dumbledore. – Prawda to cudowna i straszliwa rzecz, więc trzeba się z nią obchodzić ostrożnie.

Twoja matka oddała za ciebie życie. Jedyną rzeczą, której Voldemort nie potrafi zrozumieć, jest miłość.

"Jeśli ktoś kocha nas aż tak bardzo, to nawet jak odejdzie na zawsze, jego miłość będzie nas zawsze chronić."

źródło: http://ecsmedia.pl/



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Cieszę się z każdego szczerego komentarza.
Nie dodawaj takich, typu kopiuj/wklej.
Zostaw link do swojego bloga, zajrzę. :)

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka